Nocnikowe hurra!
Czyli radość gdy dziecko po raz pierwszy siądzie na nocnik i jeszcze cokolwiek doń zrobi :D
Mój
pierwszy syn na nocnik usiadł tylko raz( obecnie lat ma 8), tak
tylko raz po czym wstał i nasiusiał obok i tak właśnie robił za
każdym razem, gdy przez bite 1.5 miesiąca próbowałam
nauczyć go załatwiania się do nocniczka.
Z
uwagi,że Kuba był większy niż rówieśnicy, a w dodatku
jest alergikiem i ma bardzo wrażliwą skórę, chciałam jak
najszybciej pozbyć się koszmarnych pampersów! Dodam że
jedynie pieluchy firmy Pampers mógł mieć na swojej pupie,
ponieważ na każde inne typu Huggies, Dada, Happy, Toujours, oraz
Fitti dostawał natychmiastowo czerwonego piekącego rumienia (czyt.
odparzenie) i koszmarnych maleńkich krostek. Tak więc za każdym
razem gdy próbowałam zmian od razu byłam zaopatrzona w
Zyrtec i Sudocrem , żeby Busiek nie cierpiał.
Bądź
co bądź zostaliśmy przy pieluszkach Pampers. Jak wiemy pieluchy te
do tanich nie należą, a zwłaszcza dla mnie ówcześnie,
ponieważ musiałam zmieniać dziecku pieluchy częściej niż
„standardowo” ze względu na jego wrażliwe alergiczne ciałko...
Tak
więc,gdy Kubuś zbliżał się nieubłaganie do 2 roku życia,
postanowiłam przedsięwziąć akcję NOCNIK!
I
tak jak pisałam wyżej trwała ona 1.5 miesiąca i okupiona była
nie jednym prankiem dywanu i ścieraniem podłóg. Bogu
dziękować,że syn był na tyle wyrozumiały żeby nie sikać na
fotel tudzież na sofę :D
Po
tym okresie nauki „asymilacji” dziecka z nocnikiem- gdzie w domu
były trzy różne nocniki, z czego jeden grający( chyba
„najlepsza z zabawek”, Kuba wlewał tam często picie...), po
wielu błazenadach jakich byłam się w stanie dopuścić,aby pokazać
jak to powinno wyglądać(pokazywałam nawet filmiki na YouTube z
posiedzeń nocnikowych innych maluszków, ech...) po namowach i
tłumaczeniach (adekwatnych do wieku dziecka ;D)
Poddałam
się!
Zupełnie
się poddałam i „podłamałam”, zachodząc w głowę jak to
możliwe,że na swoje 1 urodziny, moje dziecko potrafiło sklecać
zdania i to całkiem wyraźnie( do dziś mam filmiki z tego
okresu...ale to w innym poście już niebawem obiecuję).
Potrafił
sam jeść zupkę i drugie danie, naprawdę umiał na swój
sposób posługiwać się w miarę sprawnie sztućcami!
Umiał
mając nie całe 2 latka ułożyć 6-cio i 12-sto elementowe puzzle!
Ale
nie umiał wypróżnić się do nocnika!
Już
od dawna słyszałam przeróżne rady, sposoby,triki itd...na
temat nauki „sadzania” dzieci na nocnik. Próbowałam
naprawdę wielu, które wydawały się ciekawe, a później
chwytałam się nawet tych które wydawały się nieco
cudaczne...i mało prawdopodobne aby były skuteczne w jakimkolwiek
celu.
I
wierzcie mi, lub nie :) Ale nauczył się tydzień przed swoimi 2
urodzinami! I to jak! Syn przerósł moje oczekiwania, chyba
stwierdził,że jeśli już ma się czegoś nauczyć to raz i
porządnie.
A
wyglądało to tak.....
Mój
mąż wrócił z pracy jak co dzień po szesnastej. Przywitał
się z nami i bla bla bla do rzeczy:
Poszedł
do ubikacji żeby się wysikać, ja zmywałam naczynia, kiedy Kuba
zorientował się,że na chwilę, ale jednak- został sam, zaczął
szukać taty...
Tata
drzwi od łazienki nie domknął i.... „co tata lobi”?
Tata
zawstydzony ale odpowiedział siusiu syniu, po czym Kuba wybiegł i
wrócił pędem z nocnikiem mówiąc „tutaj siusiu tata
lobij”. SZOK NO NIE!(czyli jednak rozumiał co do niego matka
gada,ha!)
Mąż
wyszedł z małym z łazienki i powiedział że tata za duży jest
żeby do nocniczka sikać...
Tak
więc Kuba mu odpowiedział: „Kuba tes duzy, tata oć siku tam.”
Oczywiście-
tata od razu zabrał go do łazienki ,ostrożnie posadził i
asekurował co by nam dziecko nie „spłynęło” :P I tak pan
JAKUB po raz pierwszy zrobił siku! nie w pampersa tylko na kibelek
:D
Moja
radość NIE DO OPISANA- ale i tak mieszała się z urażoną dumą
jak w sokowirówce. Cieszyłam się z takiego ogromnego postępu
ale byłam również zła, że to nie mi udało się nauczyć
syna tejże umiejętności.
Kiedy
urodziło się moje drugie dziecię Raduś (obecnie lat a 6) było
bardzo łatwo, ponieważ on niczym wielka gąbka chłonął i
małpował wszystko po swoim starszym bracie. Tak więc nawet nie
miałam w głowie żeby pomyśleć o nocniku czy przeciąganiu
koszmaru pieluchowego, tylko od razu pokazałam mu mistrza :P
Przypomnę
skromnie,że obecnie mam dzieci troję :D najmłodsze to Adriana( 2
latka skończyła), która o ubikacji słyszeć do niedawna nie
chciała, a nocnik odwracając do góry dnem traktowała niczym
siedzonko dla vipa :P
Dziś,
właśnie dziś już od tygodnia regularnie siusia i robi kopkę w
„oba sprzęty”, do nocnika i na kibelku. Kwestia jedynie kaprysu
i tego że takowy dostała wybór, chodź coraz częściej
wybiera sedesik, bo tam można fajnie porzucać papier i jak naciska
spłuczkę to istna magia! Znika i papier i kupa! :D
Jaka
rada? Żadna! Próbować zawsze można i TRZEBA ale i tak
na każde dziecko musi przyjść odpowiedni czas! Na jednych szybciej
na innych później, to bez znaczenia, radość rodzica jest
zawsze tak samo wielka. Za to kieszeń wolna od „pampersianych”
wydatków.
Wszystkim,
którzy czekają na ten przełomowy nocnikowo -sedesowy
etap,życzę ażeby jak najszybciej doświadczyli tej radochy, tego
nocnikowego hurra!